środa, 13 czerwca 2012

Prolog.



Prolog.

Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś, jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro?


Z pamiętnika Lou.


...Świat nagle skurczył się do rozmiarów ziarenka piasku, stał się niemal dla mnie niezauważalny - sunąłem przez życie jak przez mgłę, na oślep i bez zbędnych emocji. Byłem wypruty z uczuć, za sprawą jednej tylko osoby stałem się zgorzkniały i drętwy. Może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby moje wyznanie zostało przyjęte z równym zapałem, z jakim zostało przeze mnie wypowiedziane. Było jednak niemal katastroficznie - oczy, które kochałem nade wszystko patrzyły na mnie ze wstrętem, wargi, o których samo wspomnienie doprowadzało mnie do szaleństwa, wypowiadały plugawe słowa w moją stronę. Dłonie - te delikatne, miękkie palce - zacisnęły się nagle, z nienacka na krawędzi pasiastej bluzki, którą miałem wtedy na sobie i nim zdążyłem się zorientować, zostałem brutalnie odepchnięty. Jakbym był najgorszą kreaturą na świecie, robalem, którego należało bezzwłocznie zrównać z powierzchnią ziemii. Opanowało mnie tak ogromna frustracja, że nawet nie poczułem bólu, związanego z silnym uderzeniem o wyłożoną kamieniem elewacyjnym ścianę. Moje `być, albo nie być` wisiało na włosku - musiałem bezzwłocznie działać. Ale co robić, gdy słowa, które układałem latami, wyobrażając sobie, jak to będzie, kiedy wreszcie je wypowiem, zawodzą? Grunt walił mi się pod nogami, czułem coraz silniej wzbierającą się we mnie falę wściekłości, pomieszanej z miłością tak wielką, jakiej nie czułem nigdy wcześniej. Minęła chyba dłuższa chwila, odkąd zostałem odtrącony, bo obiekt moich westchnień stanął nade mną, łypiąc na mnie uporczywie. Nie wiem, kiedy przyszło mi do głowy coś równie głupiego, ale po chwili przycisnąłem swoje usta do tych miękkich i ciepłych warg z takim naporem, jakby zaraz po ich rozłączeniu miał nastąpić koniec świata. I chyba tak się właśnie stało - nastąpił koniec. Koniec mojego świata. Po raz kolejny zostałem odepchnięty - tym razem jednak z większą subtelnością. Po chwili usłyszałem szmer otwieranych drzwi. - Wyjdź stąd, Lou. Wyjdź i nigdy więcej nie waż się tu wracać. To był cios prosto w serce. Od tamtego dnia wszystko obróciło się o trzysta sześćdziesiąt stopni, wszystko, w co wierzyłem zostało mi brutalnie odebrane. Wszystkie te lata, podczas których byłem bezgranicznie oddany uczuciu zwanemu miłością, stały się bezwartościowe. Ja sam stałem się bezwartościowy. Bez tego uczucia nie jestem wart złamanego grosza. To było wszystko, co miałem - Twój gromki śmiech, palce błądzące w burzy miękkich włosów, bycie Ci nadzieją i wiarą, opiekowanie się Tobą i ciągłe upewnianie, że nic Ci nie grozi. Zostałem z niczym. Bez Ciebie nie istnieje...

Zaraz po przeczytaniu wpisu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, poczuł na ustach przyjemne mrowienie - smak tego pocałunku, który chociaż odebrał mu wszystko, w pamięci zapisał się jako jedna z tych chwil, które pozostają w nas na długo po przeminięciu. Być może nawet na zawsze. Chciał walczyć, długo próbował nie poddać się wypaleniu, ale wszystkie jego plany zawodziły - rozmowy, do których usilnie starał się doprowadzić nigdy nie dochodziły do skutku. W grę nie wchodziły również niby przypadkowe spotkania, czy na oślep wykręcany numer telefonu. Był na straconej pozycji, wszystkie jego próby kończyły się fiaskiem. Najgorszy jednak był fakt, że nie miał do kogo zwrócić się o pomoc, bo osoba, w której ramionach lądował zawsze, gdy coś szło źle, była również osoba, za sprawą której zatracił wiarę w swoją egzystencję.

'cause my echo is the only voice coming back.
shadow is the only friend that I have...

***

Opublikowane za namową Natalii, napisane i wielokrotnie przerabiane również dla Niej - wybacz, brak mi talentu. ;)
Nie wiem, jak to się wszystko potoczy, jestem bardzo zmienna, a przy tym za bardzo krytyczna dla samej siebie, co może zakończyć się pewnego dnia błędem w postaci `nieistniejącego bloga`. Póki co, miłego czytania ( o ile wogóle może takie być ) !







1 komentarz:

  1. Podoba mi się ;) W świetny sposób opisujesz emocje i chwile, postaram się tu zagladać jak najczęściej.
    Pozdrawiam ;*
    http://we-say-yolo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń